Tydzień temu byłam na rewelacyjnych warsztatach w AGO HOME. I to jest kolejny plus blogowania. Biorę udział we wspaniałych wydarzeniach robiąc rzeczy które uwielbiam. Nie wiem ile razy już to pisałam, ale się powtórzę: odnalezienie pasji to wielkie szczęście w życiu. Naprawdę, polecam wszystkim. Szukajcie a znajdziecie:) Ja też długo poszukiwałam siebie. A teraz wydaje mi się to takie oczywiste. Zawsze lubiłam malować, rysować, konstruować... gdzie się to potem zgubiło? Nie wiem. Najważniejsze, że się odnalazło:)
A wracając do tematu to zostałam zaproszona na warsztaty stylizacji mebli i dekoracji oraz pokaz DIY. Dostałyśmy styropianowe jajka, drewniane tacki, piórka, sznurki, doniczki, kwiatki i w dwuosobowych zespołach miałyśmy przygotować dekoracje wielkanocne. Do dyspozycji miałyśmy również gwiazdę spotkania czyli farby AMAZONA.
Zanim poniżej przeczytacie profesjonalne info o farbach powiem od siebie, że to dla mnie wielkie odkrycie. Od dawna zamierzałam poszukać farb matowych do wszystkiego. Często przemalowuję różne elementy dekoracyjne w domu. Właściwie większość rzeczy maluję, albo przebielam czy poszarzam. Dotychczas kupowałam farby kokosowe w Leroy Merlin, ale miały bardzo ograniczoną paletę kolorów i nie były to do końca moje kolory. Czasami mieszałam je z resztką farby łazienkowej, żeby uzyskać odpowiedni kolor:) Czytałam ostatnio też o farbach Annie Sloan, ale jakoś nie mogłam się wybrać do sklepu, żeby je pooglądać. A tu proszę farby znalazły się same i co więcej z opinii użytkowników, farby AMAZONA są trwalsze od innych.
Ale to co najważniejsze.... obłędne kolory, bardzo moje i perfekcyjny mat. Przyznam szczerze, zakochałam się w tych farbach. Można nimi malować właściwie wszystko, schną momentalnie i w ogóle nie śmierdzą. Spędziłam w AGO HOME cały dzień i wcale nie chciało mi się wychodzić. Zabawa była przednia. A, że w zespole byłam z Anią z HolArt Studio - architektką i stylistką współpracującą m.in. z Werandą to sami rozumiecie co się działo :) Mogłam tam zostać na noc i dalej szaleć! To był cudowny dzień.
Przy okazji powstała dekoracja świąteczna i obraz, który namalowałam w międzyczasie korzystając z faktu, że miałam do dyspozycji wszystkie farby i płótno:) To też przypadek ponieważ jedna z uczestniczek przyniosła do testowania swój autorski produkt - podobrazie magnetyczne (link TU). Trudna nazwa, ale jest to podobrazie z tą różnicą, że ma wstawkę metalową pod spodem i można dzięki temu przyczepiać do niego magnesy. U Ewy na blogu możecie zobaczyć co ona sama wyczarowuje na bazie podobrazia (TU). O moim obrazie będzie w przyszłym poście.
A to już efekt naszej pracy u mnie w domu. Jajka styropianowe po pomalowaniu wyglądają jak betonowe. Dwa kolory stanowiły bazę. Dwa pozostałe to efekt zmieszania. Świetnie zgrały się z moimi szarościami.