Nie wiem w sumie skąd mi się to wzięło, pewnie z amerykańskich filmów... te przestrzenie przemawiają do mnie najbardziej. To są domy, które sprawiają, że chce się w nich przebywać, jest miło, ciepło i domowo. Zapewne mój zachwyt jest też wynikiem równie długiego zachwytu stylem skandynawskim, który jest przepiękny ale po tych wszystkich surowych białościach mam ostatnio ochotę na kolory i faktury. Oczywiście styl nowojorski jest bardziej klasyczny i może nawet bardziej dojrzały, zwłaszcza w wydaniu przedstawionym poniżej. Ale zapewne będę jeszcze do niego wracać w lżejszych odsłonach:)
Natknęłam się właśnie ostatnio na hotel, który jest kwintesencją stylu amerykańskiego. Pięciogwiazdkowy The Lowell. Właściwie nawet trudno rozpoznać, że jest to hotel. Większość pokoi, czy apartamentów to w pełni urządzone prześliczne mieszkanka gdzie zadbano o najmniejsze szczegóły. To co mi się podoba to mieszanie faktur i wzorów, stoły, stoliki pomocnicze, pikowane meble, dużo poduszek i lampy lampy lampy... i na koniec obowiązkowo kominek:)
Paski na roletach, fajki na poduszkach i kwiatki na dywanie:)
Tutaj to się dopiero dzieje...:) a mimo wszystko nie ma chaosu...
Wersja z elementami azjatyckimi:
W tym pokoju bardzo mi się podobają kolory. mimo, że wiele osób sądzi że beż się przejadł to ja nadal uwielbiam beże na równi z szarościami. Zobaczcie ściany, tylko, że ten beż ma przepiękny odcień.
Nie mówię natomiast, że wersja bardziej stonowana podoba mi się mniej:)
Stoliki boczne i lampy:)
Połączeni beżu i szarego - najlepsze:)
I apartament z kominkiem:
I jeszcze sypialnie:
To co...NYC? www.splendia.com/en/the-lowell-new-york.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz