Anglicy ponoć mawiają "perfection is made of trifles, and perfection in not a trifle". Ciężko się nie zgodzić. Można używać fantastycznych kolorów, najbardziej unikalnych tekstur oraz najdroższych materiałów i.....stworzyć wnętrze pozbawione tego "czegoś", co jest duszą, przykuwa uwagę lub zupełnie podświadomie prowadzi myśli w krainę pozytywnych emocji zmyślnego projektanta. Ową magię tworzą dodatki.
To one są cichymi bohaterami naszych przytulnych
sypialni, rozkosznych buduarów, gościnnych salonów oraz pachnących kuchni i to
one właśnie czynią różnicę :)
Dla przykładu śpiący piesio, który całkowicie
odmienia całe wnętrze pokoju - któż oparłby się pokusie pogłaskania tego słodkiego maleństwa???
http://www.ronenbekerman.com/quarto-by-ramon-zancanaro/
W innych swoich wnętrzach pan Ramon (swoją drogą – czy to jest
seksowne imię dla faceta? Nie mogę się zdecydować, trochę jak Romeo, trochę jak
Roman) genialnie wykorzystuje dodatki:
A całość u Romeo-Romana-Ramona (seksowne czy nie?)
wygląda następująco:
Zachwycająco, dopracowane w najdrobniejszym szczególe :)
Podobnie w projektach Blalank Studio
dodatki stanowią sens całego pomieszczenia w kolorze szarego betonu.
Tworzą niezwykle ciekawe wnętrze, nadają surrealistycznego wdzięku i decydują o
jego atrakcyjności :
Źródło: http://www.home-designing.com/2012/10/industrial-bedrooms-with-divine-detail
Tak.... Drobiazgi mocno wpływają na wnętrza, ich klimat, nasze
samopoczucie i nastrój. Niby nie warto być drobiazgowym, ale podczas projektowania wnętrz trzeba przywiązywać do nich szczególną uwagę, bo właściwe użyte dają niezwykły efekt …
Fajny wpis. Jeśli Ramon jest taki słodki jak zaprezentowany piesek, to może być i Ramon ;)
OdpowiedzUsuńJak będę miała psa, nazwę go Ramon. ;) Dzięki za dobre linki, nie znałam pana Zancanaro.
Iga.
Polecamy się na przyszłość :) Może imię dla kota też się kiedyś znajdzie przy okazji ;)
OdpowiedzUsuńHi, hi ;) Dzięki, ale ani pieska, ani kota mieć nie mogę, bo mój mężczyzna ma alergię na sierść. Cyba, że kupię mu łysego. Łysy Ramon.... hmmm... Ewentalnie kupię kota z sierścią i pozbędę się mężczyzny ;) Kuszące, normalnie kuszące... ale chyba jednak faceta łatwiej nauczyć, żeby opuszczał deskę klozetową i przynosił kapcie, a mój misio w domu, to już dobrze jest ułożony ;)
OdpowiedzUsuńKurka! Co za pogoda! Ale dzisiaj zimno! Normalnie jadę po pracy kupić jakieś botki. Tylko jak je przemycić do domu, żeby mężczyzna się nie zorientował, że to już trzecie w październiku??? Któraś ma pomysł? Misio może nie uwierzyć, że "to zeszłoroczne przecież Kochanie i jak to? Nie pamiętasz ich? Ty w ogóle na mnie nie zwracasz uwagi!" Ech! Życie bywa skomplikowane ;)
Dobra, poczytam na Pudelku jak to Herbuś walczyła o samców i wracam do pracy.
Pozdrawiam, Iga.
Nie mam pomysłu:) Mój mężczyzna nie dość, że za granicą mieszka to jeszcze kupuje więcej niż ja:):) więc mam o tyle łatwiej:)...ale jakby poczekać ze schowanymi w szafie jeszcze 3-4 dni...to będą dopiero pierwsze w listopadzie...! no a jedne miesięcznie jakoś można przeżyć, nie?:)zwłaszcza, że tak zimno się zrobiło....:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło:)
Marta